Dawno mnie nie było i postanowiłem załączyć w pewnej chronologii jak powstawał i jak nadal powstaje nasze zagospodarowanie wokół domu. Jest to raczej wersja optymistyczna dla tych, których budowa domu "wydoiła" niemal do końca i zatrudnienie fachowców od ogródka zarówno w kwestii projektu jak i wykonawstwa stoi pod dużym znakiem zapytania. Oczywiście jak najbardziej zachęcam to korzystania z usług tychże fachowców ale realia często nie pozwalają na to.
Całe zagospodarowanie oprócz ogrodzenia oraz bruku wykonałem sam z dużą, bardzo dużą pomocą kolegów (jeszcze studentów).
Tak wstępnie wyglądał teren, został on mniej więcej rozplantowany na etapie stanu surowego.
W celu wyrównania, na ile to możliwe ciężkim sprzętem, wymagana była koparko ładowarka. Wcześniej pozabijałem paliki i oznaczyłem docelowe poziomy - z niwelatorem poszło bardzo sprawnie.
Chłopaki rozpoczeli rozkładać warstwy ziemi urodzajnej. Dlaczego warstwy, ponieważ wcześniej zamówiłem typowy czarny czarnoziem około dwóch wywrotek, a w późniejszym czasie już go nie było na stanie więc zmuszony byłem zakupić czarnoziem, gdzie było trochę frakcji piasku i piasku. Dlatego warstwa "czarnego" poszła na wierzch. Oczywiście pod warstwy rozłożyłem siatkę przed kretami.
Na początku dałem stosunkowo dużo powierzchni pokrytej kory na geowłókninie.To był, patrząc z perspektywy czasy, należało dać geotkaninę i zmniejszyć powierzchnie pokryte korą - nie jest ona tak bardzo wdzięczna.
Później oczywiście to poprawiłem.
Zamieniona kora na kamień. Koszt kamienia 110zł/t.
Tuje jak i większość roślin zakupiona... w Mrówce. Cena za tuję do 1,60m - 46 zł.
Reasumując, wydałem do chwili obecnej 8-10 tys. Czy błędy były, oczywiście, czy jestem zadowolony - tak. Ogródek nadaj nabiera formy, jest jakieś główne założenie, którego się trzymamy i w miarę potencjału finansowego i pory roku sukcesywnie go realizujemy. Pomału widzimy, gdzie jakie rośliny bez problemu się przyjmują, a gdzie są jakieś problemy i wtedy reagujemy.